Czy alkohol tuczy – to pytanie spędza sen z powiek miłośnikom mocnych trunków, którym chodzi po głowie odchudzanie. Chciałoby się zjeść ciastko i mieć ciastko… Wyjaśniamy więc, czy picie alkoholu może zrujnować sylwetkę, o co chodzi z piwnym brzuchem i dlaczego dietetycznym problemem alkoholu są nie tylko same trunki. Przeczytaj – będzie brutalnie, ale Twojemu zdrowiu i sylwetce dobrze zrobi ta wiedza.
Czy picie alkoholu powoduje tycie?
Tak. Picie alkoholu przyczynia się do wzrostu masy ciała. Powód jest prosty – alkohol sam w sobie jest bardzo kaloryczny. Wystarczy chwila z kieliszkiem, by dostarczyć sobie kilkaset kalorii.
1 gram alkoholu etylowego ma 7 kcal. Dla porównania – 1 gram węglowodanów ma 4 kcal, 1 gram białka to też 4 kcal, a 1 gram tłuszczu 9 kcal. Alkohol jest więc bardziej kaloryczny od owianego złą sławą cukru i niewiele mniej kaloryczność od tłuszczu.
Co gorsza, alkohol to podręcznikowy przykład pustych kalorii. Organizm nie czerpie z przyjmowania etanolu żadnych wartości odżywczych. Węglowodany dodają energii. Białko buduje mięśnie. Tłuszcz także dodaje siły, reguluje pracę organizmu i wchłanialność witamin. A co daje etanol? Kaca i zażenowanie na wspomnienie poprzedniego wieczoru.
W trunkach alkoholowi towarzyszą cukry proste. Są w winach, likierach, piwie, wódkach smakowych – wszystkim poza czystymi alkoholami. Drinki na bazie likierów, soków, śmietanki i smakowych syropów to bomby kaloryczne, potrafiące w jednej porcji dostarczyć tyle energii, co solidny obiad.
Czy od alkoholu się tyje? To spójrz na kaloryczność…
Kaloryczność alkoholu nie prezentuje się optymistycznie. I dobrze – zawsze to kolejny powód by z niego zrezygnować. Dla przykładu:
- – 500 ml piwa jasnego to 250 kcal
- – 500 ml piwa ciemnego to 380 kcal
- – 50 ml wódki to 115 kcal
- – 100 ml whisky to 250 kcal
- – 100 ml koniaku to 230 kcal
- – 100 ml wina to 70-120 kcal (najwięcej słodkie, najmniej wytrawne), deserowego 160 kcal
Prawdziwa jazda bez trzymanki zaczyna się jednak, gdy spojrzymy na popularne wypasione drinki. Takie trunki jak choćby Pina Colada, Margarita, Mai Tai i White Russian potrafią w jednej porcji przebić 500 kcal. Są bowiem napakowane ciężkimi, słodkimi likierami (w przypadku White Russian jest jeszcze śmietana). 500 kcal to kaloryczność całkiem niezłego obiadu – a że drinki są smaczne, na jednym raczej się nie kończy.
A więc, czy od alkoholu się tyje? Tak. Jedno posiedzenie w barze może łatwo wytrącić Cię z deficytu kalorycznego wypracowanego przez cały tydzień. Jeśli zaś się nie odchudzasz, regularna konsumpcja alkoholu z dużym prawdopodobieństwem doprowadzi do tego, że kiedyś będziesz musiał.
Zwłaszcza, że wysoka kaloryczność to tylko jeden z alkoholowych problemów.
Czy alkohol tuczy tylko przez kalorie?
W morzu alkoholu jest więcej rekinów. W morzu alkoholu jest więcej rekinów. Wysoka kaloryczność trunków i słodkich drinków idzie przecież w parze z jedzeniem – bo kto spędza imprezowe wieczory wyłącznie nad szklanką?
Szaleństwo jeszcze przed imprezą
Jednym z problemów imprezowiczów jest robienie podkładu. Podkład, czyli zapychanie żołądka ciężkim jedzeniem, żeby wolniej się upić i mieć mniejszego kaca na drugi dzień. Robiąc podkład nikt nie liczy kalorii. Byle do syta, tłusto. Najczęściej w dzień imprezy i tak ma się podejście dobra, dzisiaj zabawa, niczym się nie martwię, od jutra dietka.
Swoją drogą, robienie podkładu straszliwa praktyka dla wątroby – z jednej strony poniewiera ją alkohol, z drugiej ciężkostrawne jedzenie. Czy podkład pod alkohol w ogóle działa? Dyskusyjna kwestia, ale dzisiaj nie o tym. Możemy Cię za to zapewnić, że wolniej się upijesz, jeśli będziesz wolniej pił. A mniejszy kac będzie wtedy, gdy i mniej wypijesz.
Imprezowe szaleństwo kaloryczne
Na imprezie wjeżdża druga tura wysokokalorycznego jedzenia. Przekąski, zagrychy, chipsy, ciacho. Słodki napój energetyczny, żeby bawić się do rana bez śladu zmęczenia. Słodka popita, kolejny spektakularny drink z likierami. Jutra nie ma!
Alkohole mają wysoki indeks glikemiczny, nie sposób się nimi nasycić, więc po piciu szybko robisz się głodny. Jesz przetworzone, tłuste i słodkie rzeczy, kompletnie nie zwracając uwagi na ilość. Kalorie dla Ciebie nie istnieją. Po kilku głębszych i tak masz swoją dietę w kompletnym poważaniu – etanol popuszcza człowiekowi hamulce w każdym sensie.
Po imprezie musi być kebab, ewentualnie hot dog na stacji benzynowej czy przystań w McDonaldzie.
A jeśli pijesz sam, w ramach relaksu po pracy? Na jednoosobowej imprezie przecież też nie wysiedzisz z samym kieliszkiem. Chipsiki albo pizza muszą być, przecież nie powinno się pić na pusty żołądek. Zapijasz smutki? Tym bardziej bez pudełka lodów się nie obejdzie.
Nie sposób nawet oszacować, ile kalorii pochłonąłeś podczas jednego pijanego wieczoru. Czy od alkoholu się tyje? Cóż, to nie ma aż takiego znaczenia, bo nawet gdyby same trunki nie były wysokokaloryczne, Twoją dietę załatwi okołoimprezowy bufet.
Sądny dzień – pobudka po zakrapianej imprezie
Na drugi dzień kac-morderca.
Jedni idą do lodówki, bo podobno tłuste jedzenie pomaga. Ładują zupkę chińską, rosół, albo dojadają resztki pizzy i chipsów. Kolejny cios dla wątroby – właśnie walczy z zatruciem alkoholowym, a Ty jeszcze dokładasz jej ciężkiego jedzenia.
Drudzy nie jedzą nic przez ciągłe mdłości, za to rzucają się na jedzenie gdy kac już przejdzie i nadrabiają z nawiązką.
Wiesz, że alkohol bardzo pogarsza jakość snu? Kiedy jesteś nietrzeźwy zasypiasz jak kłoda, ale układ nerwowy wcale nie wypoczywa. Lichy wypoczynek w nocy powoduje upośledzenie wydzielania hormonów głodu i sytości, przez co w dzień kaca drastycznie wzrasta ryzyko przesadzenia z kaloriami. Szczególnie jeśli masz w domu trochę smakołyków – chętnie poprawisz sobie paskudne samopoczucie jakimś ciasteczkiem. Dziś jeszcze zaszaleję, bo i tak nie ogarniam życia. Jutro się pozbieram i już będę zdrowo jadł
Jedni i drudzy przez cały dzień leżą plackiem – zero aktywności fizycznej, bo zaraz zwymiotujesz, albo rozpłaczesz się z bólu głowy.
Podsumujmy – to czy alkohol tuczy przez wysoką kaloryczność to jedna sprawa. Gorszym problemem kalorycznym jest jednak okołoalkoholowa otoczka pełna ciężkiego jedzenia bez chwili refleksji. Imprezowa i po-imprezowa atmosfera kompletnie nie sprzyja trzymaniu diety.
Dlaczego piwosze mają duży brzuch?
Krótko wyjaśnijmy kwestię piwnego brzucha.
To, że niektórzy ludzie mają nieproporcjonalnie duże brzuchy, wynika z nagromadzenia trzewnej tkanki tłuszczowej, czyli tkanki tłuszczowej otaczającej narządy wewnętrzne. Większą skłonność do tworzenia się charakterystycznej sylwetki mają mężczyźni, bo przez warunki hormonalne nadmiar tłuszczu bardziej odkłada im się na brzuchu.
Do nagromadzenia trzewnej tkanki tłuszczowej prowadzi generalnie nadwyżka kaloryczna. Można mieć piwny brzuch nie pijąc piwa. Można też pić piwo i nie mieć piwnego brzucha, o ile nie jest się w nadwyżce kalorycznej. Określenie piwny brzuch nie jest więc do końca trafne – to po prostu otyły brzuch.
Istnieje jednak korelacja między otyłością a zamiłowaniem do picia piwa. Jak dowiedziałeś się z początku artykułu, piwo jest wysokokaloryczne. Butelka jasnego piwa 0,5 litra dostarcza 250 kcal, ciemnego powyżej 350 kcal. U piwoszy nie kończy się na jednym. Spożywanie dużej ilości piwa nabija kalorie w zastraszającym tempie, a to kieruje bezpośrednio w stronę otyłości. Do tego dochodzą piwne przekąski, wysoki indeks glikemiczny piwa podwyższający apetyt, brak aktywności fizycznej – bo najprzyjemniej pije się na kanapie.
I tak ziarnko do ziarnka, kaloria do kalorii – brzuszek rośnie.
Podkreślamy – urósłby też bez piwa, ale piwo jest po prostu świetnym narzędziem to nabierania tłuszczu. W określeniu piwny brzuch zawiera się skądinąd słuszne skojarzenie.
Po jakim alkoholu się nie tyje?
Po każdym. Jeżeli już coś pić, to czystą wódkę lub wytrawne wino.
Wódka popijana wodą lub napojem zero wypada w miarę korzystnie kalorycznie, ponieważ nie zawiera cukru. Oczywiście, wybór alkoholu nie niweluje kaloryczności zagryzek, popity i dodatków do drinka, więc zabawa, tak czy inaczej, może się łatwo wymknąć spod kontroli. Mówiąc o tym, czy od wódki się tyje, trzeba znowu spojrzeć na całościowe okoliczności spożywania jej.
Z bardziej eleganckich trunków, najkorzystniej wypada wino wytrawne. Na 100 ml dostarcza około 70 kcal. Obojętnie, czy będzie to wino białe, różowe czy czerwone. No i znowu, jeśli do wina urządzisz sobie degustację czekolady, kaloryczność wieczoru będzie zniewalająca.
Najlepszym wyborem na KAŻDEJ diecie jest brak alkoholu. Trunki 0% mają znikomą kaloryczność i to do nich Cię zachęcamy, zamiast pełnoprocentowych wersji.
Czy można pić alkohol i schudnąć?
Tak. Z alkoholem jest tak samo, jak z jedzeniem czekolady na diecie, czy okazjonalnymi wypadami do restauracji. Jeżeli uda Ci się pozostać w deficycie kalorycznym, schudniesz mimo sięgania po alkohol. Jak jednak wiesz, jest to bardzo trudne – z pewnością przynajmniej czasowa abstynencja zrobi Twojej sylwetce znacznie lepiej.
Przy trybie życia obejmującym okazjonalne imprezy, staraj się liczyć kalorie w skali tygodnia. Dla odchudzania najważniejsze jest bycie w deficycie kalorycznym na przestrzeni dłuższego czasu. Jeśli w dzień imprezowy spożyjesz więcej kalorii, ale przez resztę tygodnia wypracowałeś na tyle duży deficyt, by wciąż być na minusie, to schudniesz. Musisz jednak liczyć się z tym, że nadrabianie części deficytu kalorycznego przez imprezy spowolni progres. Czy warto? Decyzja należy do Ciebie.
Dlaczego alkoholik chudnie?
Wyjaśnijmy jeszcze jedną, dosyć smutną kwestię.
Alkoholików kojarzy się z wychudzonymi, wyraźnie osłabionymi fizycznie osobami. W wielu przypadkach stoi za tym zaawansowany etap choroby alkoholowej – metabolizm i praca organów ulegają upośledzeniu, co przekłada się na ogólny spadek masy ciała. Gdy dochodzi do zaawansowanego wyniszczenia organizmu, zasady co do tego, czy alkohol tuczy, przestają obowiązywać.
Po drugie – gdy alkoholik zatraca się w uzależnieniu, traci zainteresowanie jedzeniem. Z samego alkoholu nie wyciągnie aż tyle kalorii, by od tego tyć, czy nawet utrzymywać masę ciała na normalnym poziomie.
Podsumowując – to, że alkoholik chudnie, jest efektem fizycznego wyniszczenia organizmu oraz zmian w psychice. Osoba uzależniona może mieć pustą lodówkę i nie przeszkadza jej to pod warunkiem, że ma co pić.
Ważne: nie wszyscy alkoholicy chudną. Można być bardzo głęboko w chorobie alkoholowej i mieć normalną masę ciała. Uzależnienie jest kwestią psychiki i stylu życia, wygląd sylwetki nie ma żadnego znaczenia w diagnozowaniu alkoholizmu.
Chyba nie ma już żadnych wątpliwości co do tego, czy alkohol tuczy. Tuczy, sprzyja tyciu, nie tylko alkohol, ale i wszystko dookoła niego. Wysoka kaloryczność alkoholu, okoliczności spożywania go oraz nieodłączne jedzenie do kieliszka mogą w kilka godzin zrujnować dietetyczny progres z całego tygodnia.
Zamiast zastanawiać się, czy od alkoholu się tyje, po prostu ogranicz go najbardziej ja się da. To najlepsze, co możesz zrobić dla swojego zdrowia, życia i psychiki. Przy nich kwestia sylwetki i tak jest na szarym końcu.